Ostatnio więcej pracy, ale niedługo wrócę do opisywania tej historii. Może nawet jutro.
Tymczasem w Gambii pora deszczowa. Komary, które w lecie czają się na wschodzie Gambii, teraz żerują także bliżej oceanu. Jeden z nich sprzedał Alagiemu (ziomek od wizytówek, parę postów niżej) malarię. Z dnia na dzień było z nim gorzej, wyglądał kiepsko. I leczył się jakimiś shitowymi tabletkami musującymi, jakie udało mu się zdobyć.
Pierwszy raz poprosił mnie o wsparcie finansowe. Na szczepionkę. W przelewie dla Alagiego pomogła mi jeszcze jedna osoba. Udokumentował dla mnie to wydarzenie. Nie ma na świecie tylu osób, którym bym zaufał, by zmieściłoby mi się na palcach jednej ręki (w sensie mniej niż 5). Ale on jest jedną z nich.
Mam i zdjęcia papierów od lekarza, ale cokolwiek bym nie wstawił, przecież zawsze znajdzie się jeden z drugim leszcz co powie, że to naciąganie, więc je**ć.
Strasznie boli mnie nierówność na świecie. Niesprawiedliwość. Ale zdaję sobie sprawę, że ona była, jest i będzie. Niezależnie od tego, jak bardzo byśmy tego chcieli, ilu nie podpisalibyśmy ustaw, traktatów, nie mówiąc o niezliczonych lajkach i sherach, hasztagach i nakładek na profilowe. Niezależnie, jakiego ustróju byśmy nie wprowadzili, nigdy nie będzie równości. Nie przeskoczymy biologii. Człowiek zawsze będzie tylko człowiekiem, wraz ze swoimi wadami. Wrodzonymi i nabytymi. Jeśli czyjś mąż zabił czyichś rodziców w sąsiedniej wiosce, ich dziecko wróci po jego żonę i jego dzieci. Takie sztafety pokoleń trwają na świecie setki lat. Jeśli ktoś wstępuje do jakiejś organizacji ze szlachetnych pobudek, pieniądze i władza sprawią, że o nich zapomni. Jeśli ktoś kiedyś zrobił coś złego, zawsze będzie na smyczy kogoś, kto go szantażuje. Jeśli będzie rozdane po równo, jeden roztrwoni a drugi pomnoży. Jeśli ktoś na coś ciężko zapracował, zawsze zajdzie się ktoś, kto nie pracował w ogóle i zechce zabić tamtego, by to odebrać. Zazdrość, to chyba ten z grzechów głównych gra pierwsze skrzypce. Myślę, że w jakiś sposób możemy jedynie wyrównywać szanse na starcie - to właśnie staram się robić z dziewczynkami (bo jest i druga, o tym później).
Ludzie w pierwszym świecie potrafią tylko pieprzyć głupoty, byle być dalej od problemu. Od brzydoty, biedy, niepełnosprawności. Po co pomagać w dziedzinie, która nie jest teraz w modzie. Po co, gdy nie zdobędzie serduszek na insta. Wsparcie w socialach jest higieniczne.
Leki na malarię staną się problemem #1, gdy tylko klimat się ociepli wystarczająco, by komary je roznoszące zadomowiły się w ogródkach na placu Zbawiciela i zamkniętych osiedlach w Warszawie. Wtedy przeleje się fala tsunami z relacjami, zdjęciami, hasłami, akcjami. Rzygam tym.
Mówi się, że ludzie życie nie ma ceny. Pieprzenie. W tym wypadku to 60 euro.
Komentarze
Prześlij komentarz