Sainey Monkey Park

Pewnego dnia na naszej drodze stanął on - Sainey. Szliśmy plażą, on poszedł zapraszając nas do pobliskiego baru. Wiedząc, że gdzieś tam za dwa kilometry jest małpi gaj (w Bijolo National Park) zapytałem, czy nas zaprowadzi. Chętnie się zgodził, ustaliliśmy cenę i w drogę. Szliśmy plażą, na wysokości Kololi poszliśmy w stronę miasta, następnie szliśmy przez Senegambię. Pytałem go o różne rzeczy związane z Gambią, ale w sumie niewiele pamiętam. W pamięci za to zapadła mi jego odpowiedź na moje pytanie o to, czy to prawda, że ludzie w Afryce wierzą w to, że aparaty fotograficzne zabierają im duszę. Niektórzy tak uważają, ale moim zdaniem nie jest to prawda - odpowiedział.


Wyróżniał się spośród innych tubylców, którzy mnie zagadywali. Nie było w nim grama sztucznej uprzejmości i uśmiechu, cwaniactwa czy innych takich cech. Słowo prosty jest niebezpieczne, ale ufam, że odbierzesz z dobrą wiarą - prosty i dobroduszny. Może nieco naiwny, też wrażliwy. Może są słowa lepiej oddające jego osobowość, a ja mam ubogie słownictwo, w każdym razie tak to odczuwam. Po drodze minęliśmy też to, o czym czasem można usłyszeć - chińska ekspansja w Afryce. Jak widać, są także w Gambii. 


Już na miejscu w biurze kupiliśmy bilety i jedzenie dla zwierząt. Pani kroiła banany linijką. Nóż nie jest tam tak oczywistym i dostępnym narzędziem, jak widać. Najpierw karmiliśmy kozy, później spacer po dżungli. A w zasadzie prostokątnym kawałku tego, co z niej zostało (ale nadal sporym, rzecz jasna). Z początku, przy wejściu do gaju, małpy nie były zainteresowane moimi bananami. Były najedzone, wiec olały temat. Na szczęście później trafiliśmy na takie, które łaskawie dały się nakarmić. 


Z początku byłem zaskoczony tym, że Sainey pyta, czy może robić sobie ze mną zdjęcia. Zrozumiałem, że jestem dla niego równie egzotyczny, co on dla mnie, a szans na rozmowy z kimś spoza jego kraju czy kręgu kulturowego ma mniej, niż ja. Wymieniliśmy się numerami, bym mógł wysłać mu zdjęcia. Sainey Monkey Park, tak go zapisałem. A kontakt, jak już pewnie wiesz, został na dłużej,  o czym innym razem.

Sainey, mój Ziomeczek z Afryki. 

Komentarze

Popularne posty