Krople deszczu na poduszce
Sainey mówił mi, że mieszka w okolicach oceanu, z dala od rodziny. Mieszkanie/pokój, który najmuje, ma dziurę w dachu i w porze deszczowej woda leci mu na poduszkę.
Pomyślałem, że pomogę mu w tym. Koszt nie był wielki jak dla mnie. Kupiłem mu kawałek dachu.
Brzmi fajnie, co nie? Z jednej strony nie miałem na tyle hajsu, by zasponsorować mu także montażu u cieśli, z drugiej strony też nie chciałem mu sponsorować wszystkiego. Nie chcę uzależniać go czy Eazy Mana od jednorazowych zapomóg.
Mniejsza o moje filozofie. Kilka dni później Sainey wyjechał w głąb lądu na weekend, do rodziny. Gdy wrócił, zastał to. Bez niebieskiej blachy falistej w środku. Czy życie w Afryce będąc Afrykańczykiem jest fajne? Nie. Czy pomoc zawsze ma happy end? Nie.
Komentarze
Prześlij komentarz